Jako film dla najmłodszych pewnie jak najbardziej się sprawdza, ale ja się trochę wynudziłem (tu też muszę zaznaczyć, że kilku dialogów nie wyłapałem, więc część żartów mogła ulecieć). Z pewnością film broni się od strony wizualnej - bajeczny dom rodziny Spivet i piękne amerykańskie krajobrazy po prostu urzekają. Nowy film Jeunetta to takie "Stań przy mnie", tylko że bez bohaterów, których można polubić - T.S. jest dość bezbarwny ale na szczęście ustrzegł się zadufanej dupkowatości "Kochanków z księżyca". Od 2004 roku czekam na dobry film Francuza i mam nadzieję, że się w końcu doczekam. 6/10.
Mi bardziej przypominał Amelię albo Przypadek Harolda Cricka. Widać, że reżyser trochę na siłę próbuje powtórzyć klimat Ameli. Nie do końca udane, jednak film ma swój urok. W Ameli wszystkie didaskalia i szczegółowa narracja były urocze i magiczne, ale przede wszystkim miały widoczny sens. Tu niestety były na siłę.